Halogenowa lampka przednia Hyperhalogen HL-1500

Cat Eye logoProducent: CAT EYE (Japonia)
Dane techniczne:

Jest to produkowany od kilku lat, udany model lampki przedniej. Tradycyjnie u Cat Eye'a bardzo dobrze rozwiązano mocowanie. Na kierownicy montuje się uchwyt w postaci solidnej, plastikowej obejmy skręcanej śrubą, z szynami u góry, na które wsuwa się lampkę. W komplecie znajdziemy gumowe podkładki zapobiegające przesuwaniu się obejmy, tudzież pozwalające dopasować ją do grubości rury kierownicy. Lampa zabezpieczona jest przed zsunięciem się z szyn dwoma solidnymi pazurkami dociskanymi sprężyną i zwalnianymi dźwigienką. O ile mocowanie lampy nie sprawia trudności, to przy zdejmowaniu trzeba się trochę naszamotać. Prowadnice są spasowane ciasno, a dźwigienka zwalniająca wymaga użycia sporej siły i jest w niewygodnym miejscu od spodu. Stopa mocująca lampki umieszczona jest pod środkiem ciężkości, co minimalizuje siły działające na szyny i pozwala jechać nawet po kocich łbach bez obawy urwania się światła. Uchwyt nie wytrzymuje tylko w jednym przypadku. Gdy przewracając się na bok, grzmotniemy końcem kierownicy o bruk (zdarza się przy zimowej jeździe w mieście). Przy sporej masie lampy z bateriami siły scinające działające na uchwyt są wtedy bardzo duże i tworzywo może nie wytrzymać. Tak załatwiłem podobny oświetlacz Specialized. „Zwyczajne” gleby na leśnej ściółce nie robią na reflektorku wrażenia [4,5].
Lampka posiada układ elektroniczny pozwalający jej świecić z dwoma jasnościami. Tryb oszczędnościowy jest całkowicie wystarczający na to, byśmy byli widziani na drodze, ale niespecjalnie wydobywa z mroku przeszkody przed naszym bikiem. Doskonale nadaje się do jazdy miejskiej. Może być też używany na szosie, gdy liczymy się z długą podróżą, a nie mamy zapasowych baterii. Zdecydowanie przyjemniej i bezpieczniej podróżujemy, jeśli wykorzystujemy maksymalną jasność. Wtedy lampka świeci jak dobra latarka. Snop swiatła jest bardzo skupiony, co ma swoje dobre i złe strony. Musimy ograniczyć się do oświetlania szczegółów jedynie przed przednim kołem roweru, ale te są już bardzo wyraźnie wydobywane z mroku. Lampka nie ma regulacji położenia w pionie, czyli odległość punktu padania wiązki światła można ustawić jedynie przy montażu odpowiednio przykręcając obejmę. Nie da się tego dobrze zrobić bez krótkiej, nocnej jazdy próbnej. Ja radzę sobie, niezbyt mocno zaciskając obejmę na kierownicy. Daje się wtedy przesuwać z oporem, a dobre wyważenie sprawia, że samoistnie nie zmienia położenia. Za to w poziomie mamy wystarczający zakres regulacji i możemy to robić nawet w czasie jazdy [4].
Trójpozycyjny suwak z tyłu obudowy służy do załączania wybranego trybu pracy i jako wyłącznik. Jest mały i chodzi dość ciężko, ale poszczególne położenia są wyraźnie wyczuwalne. Trochę trudno, szczególnie w rękawiczkach z długimi palcami, utrafić od razu w środkowe położenie (tryb oszczędnościowy) [3,5].
Latarka skręcana jest jedną śrubą, której łeb ma specjalnie szeroką szczelinę, aby można było odkręcić ją monetą, żetonem, kartą kredytową ewentualnie paznokciem itp. Nie tylko wymiana baterii ale i żarówki wymaga rozkręcenia lampki. Wszystkie te czynności są proste w dzień. Po ciemku sprawa nieco się komplikuje. Elemenciki są drobne i dość delikatne, najprawdopodobniej coś złamiemy lub zgubimy jeśli dawno tego nie ćwiczyliśmy. Trzeba ponadto pamiętać, że bańki żaróki halogenowej nie można dotykać gołą ręką. Projektant pomyslał o tym i tak ukształtował uchwyty mocujące by można było zzłożyć żarówkę trzymając ją jedynie zacokół z bagnetem. Wewnątrz obudowy jest gniazdo na zapasową żarówkę. Mała rzecz, a cieszy - szukanie zapasu w czeluściach plecaka to ponura perspektywa [4,5].
Wbrew danym technicznym latarka nie jest wodoodporna tylko bryzgoszczelna, więc kąpanie jej w kałuży nie jest wskazane. Nie ma żadnych uszczelek, ale jest wystarczająco zabezpieczona przed padającym deszczem i bryzgami wody z ziemi przez odpowiednie ukształtowanie krawędzi na łączeniach obu części obudowy [3,5].
Lampka nie nadaję się do szalonych jazd nocnych, ale nie wymagajmy zbyt wiele - to tylko latarka. Służy mi już 4 rok. Traktuję ją jako awaryjne światło na wypadek niespodziewanego przedłużenia się wycieczki. Stąd większość czasu spędza w kieszeni plecaka, ale już wielokrotnie ratowała mnie z nocnej opresji i nigdy nie zawiodła w potrzebie. Dzięki obłym kształtom nieźle leży w ręku i może być też używana jako latarka ręczna. Zastrzeżenia mogę mieć jedynie do nie najlepszej jakości styków, które po dłuższej bezczynności, lubią lekko zaśniedzieć. Wyjęcie i ponowne włożenie baterii i żarówki przywraca im jednak pierwotną sprawność.
Copyright © 2001 A.F.