Książka doświadczonego bikera pisana dla innych mniej obytych fanów. Styl wskazuje, że jest adresowana do młodszej generacji, ale liczne rysunki, trochę w stylu Mleczki, powinny zabawić każdego. Czcionka imitująca ręczne bazgroły jest na dłuższą metę irytująca i utrudnia czytanie, choć nieźle harmonizuje z rysunkami. Język pełen humoru. Główna teza tej publikacji: odwołaj się do intuicji; masz talent - szybko się nauczysz, nie masz talentu - też się nauczysz, ale zajmie ci to więcej czasu. Autor (tłumacz?) dość nonszalancko myli w tekście pojęcia pracy, mocy, siły i momentu, a niekiedy plecie bzdury z punktu widzenia elementarnej fizyki. Na szczęście nie prowadzi to do drastycznych nieporozumień, zwłaszcza jeśli czytelnik - podobnie jak autor - spędził większość lekcji fizyki w plenerze, ćwicząc kolejne ewolucje na swoim MTB. Jako, że uczone dociekania nie pomagają z reguły w praktycznym opanowaniu jakiejś czynności, to można się z tego typowo praktycznego poradnika dużo nauczyć. Książka cenna dla średnio zaawansowanego bikera lub wyjątkowo utalentowanego nowicjusza.
Powrót do czytadeł