Poniżej ceremonia naszych otrzęsin Braci Żakowska ! Stanęło przed nami problemum co czynić z onymi beanami, dzierlatkami i gołowąsami, których familije przemocą z domu się wyzbywszy na rok pierwszy Jagronomicznego Fakulteta zapisały. Owóż ci, miast edukacyji ku pożytkowi duchowemu odbierać TRI jeno niuchają, czerstwem pieczywem zagryzając. Szaty takoż cudaczne mają - jedni na modłę tatarską obdarłszy barana ze skóry w ową się przyodziewają, tak że z dala snadnie za stado uchodzić mogą - drudzy w nogawice wąskie wlazłszy, piszczelami nobliwych mieszczan straszą lekko się w kolanach załamując - możniejszy patrycjat wdziewa szuby królicze i końskie, włosiem na wierzch, a jednako wszyscy łby rozwichrzone i melancholiją niepomierną w oczach noszą. Dzierlatki strojne wielce, okrycia przydługie mają, bez co potykają się często i ustawicznie je sobie przydeptując. Owóż ci, dla prześmiechów, hip-piesami zwani bywają. My, stara Braci Żakowska, podejmujemy się wywieść onych beanów na ludzi statecznych i powagę miłujących, a nade wszystko białogłowy urodziwe z manowców na drogę cnoty wyprowadzić, nadobne główki bałamucąc, przy czym na sprzyjanie w tej materyji wielce liczym. Aby tedy trzodę beanów do przezacnej familiji jagronomów przyjąć, musim pasować ich, a wprzódy do wyglądu godziwego doprowadzić. Coby zaś wszystkich za łby nie tarmosić, albowiem procedes ten, zważywszy liczbę onych, zbyt uciążliwym okazać by się musiał - rozkazuję wam, Bracia Żakowie, pojmać a przywieść przed oblicze Trybunału kilku z nich, których ku przestrodze i nauce innym, otrząsać będziem (Żakowie wdzierają się w tłum beanów i wyciągają z nich co urodziwsze panny i jurniejszych kawalerów). Niech srogie a wymyślne katusze, którym poddani będą, oczyszczą z beanów czarną ich plugawą społeczność! (a gdy już ich przyprowadzą) Spójrzmy Bracia Żakowie na obleśne, kostropate gęby i kształty rubaszne beanów onych. Wymierzyć zatem i przyciąć ich musim gdzie trzeba, coby na Żaków wyglądać mogli (rzucają ich na ziemię, mierzą i przycinają toporami okropne wrzaski czyniąc). Po tym zgrubnym ciosaniu przyjrzeć im się dobrze trzeba, czy aby co przyciąć im nie musim (każdemu się przyglądają i zauważają ośle uszy u jednego z nich). Cóż to za osobliwy narząd słuchu na głowie onego beana widzim? Wielcy, a uczeni mężowie łacno odgadną co ośle uszy na głowie beana wyrosły. Nakazuję tedy, Braci Żakowska, kłapouchy one do stanu przyzwoitego doprowadzić (kładą beana na ziemię, przy ogólnym szarpaniu i obcinają mu uszy). Jako, że Żak Jagronomicznego Fakulteta w piśmie biegłym być powinien, sprawdźmy tedy czy bean, aby podpisać się umie (bean bierze kałamarz i próbuje go odkręcić, ale nie może, męczy się i poci - żakowie śmieją się, szydzą z niego): ON NIE UMI NAWET ODKRĘCIĆ INKAUSTU A CO DOPIERO PISAĆ. (W pewnym momencie wszyscy zaczynają potrząsać nosem). I zapachniało wokół sianem a sieczką - konkluzyję stąd wywodzę, że mózgownice ich, substancjami temi przesiąknięte być muszą. Wytrząsnąć przeto siano, sieczkę a oleum do czerepów onych wsączyć, jako że ono tylko mądrości jest przyczyną (łapią jednego z beanów, któremu wiązkę siana wytrząśnięto, biorą klin, robią dziurę w głowie i leją oleum). Cóż to za osobliwa woń w powietrzu się unosi (wszyscy Żacy zatykają sobie nosy i patrzą na beanów ze wstrętem). To bean, zwierz obmierzły, zapachem onym straszy. Ujmijmy ich tedy a ogólmy, do stanu należytego doprowadzając, iżby ich zapachu onego pozbawić (golenie i mycie beanów). A teraz coby ich niską kondycyją, a na godziwych obywatelów takowych naprawić, musim śluby uczynić. Klęknijcie tedy beani (wszyscy klękają półkolem), a powtarzajcie za mną dając kawalerski parol, iże dobrego imienia jagronoma nigdy nie zhańbię, ślubuję:
Niniejszym werdyktem Prześwietnego Trybunału ogłaszam: do Braci
Żakowskiej Was przyjmujemy. Wstańcie tedy i bawcie się Braci Żakowska,
jako że beanów już wśród nas nie ma, a grajkowie niech nam grają do rana
białego, coby każdy o siłach własnych do Akademiji wrócić nie mógł.
|
[Do strony domowej] |